- Informacja -
- Reklama -
- Informacja -
- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Dyżury aptek:
Apteka "Na Zdrowie" w Kępnie
ul. Warszawska 30
tel. 62 599 30 81
Partnerzy
Akademia Piłkarska Reissa Kępiński Ośrodek Kultury KKS Polonia Kępno Gminny Ośrodek Kultury w Perzowie Kepnosocjum.pl
Sonda:
Czy planujesz wyjechać na urlop w tym roku?
Newsletter:

Podróże z Krzysztofem: Lato z Draculą

  • vlad Dracula
    vlad Dracula
  • Parlament
    Parlament
  • Mamaia
    Mamaia
  • Konstanca, autor
    Konstanca, autor

Dzisiaj prezentujemy drugą część relacji Pana Krzysztofa z jego podróży do Rumunii. Pierwsze zagraniczne wyjazdy, specyficzny klimat lat 70. i burza męskich hormonów… O tym będą mogli Państwo przeczytać w niniejszym tekście, pełnym anegdot i humoru! Zapraszamy!

 


I część relacji

 

Minęła godzina, a koledzy nie wracają. Ruszyłem i ja w kierunku płotu. Zaglądam i widzę moich ciekawskich kolegów. Buzie purpurowe, zauważyli mnie i kiwają, abym podszedł, jednocześnie kciukiem pokazywali urodziwą reprezentantkę płci przeciwnej leżącą nieopodal. Dopiero wtedy rozejrzałem się dokładniej. To plaża nudystów Jorguś i Pepino ślinili się podglądając nagusów, a szczególnie ową trzydziestolatkę leżącą po sąsiedzku w niewybrednej, nieco frywolnej pozie.

Ta czując się molestowana wzrokiem przez dwóch budrysów wzięła witkę, którą do tej pory odganiała muchy i bezlitośnie wychłostała nią podglądaczy. Zerwali się z plaży jak poparzeni. Pepino bohatersko wrócił jeszcze po majtki i papierosy dzielnie przyjmując kolejne rózgi od zdesperowanej Venus. Krzyknął nawet w jej kierunku -sadystka i bez zwłoki pobiegł do morza, aby schłodzić trochę swoją męskość, poruszoną nieco widokami nagich ciał. Na plaży wszystko wróciło do normy.

W sobotę wybraliśmy się do restauracji hotelowej na dancing. Stoliki były duże więc kelner grzecznie zapytał czy może nam kogoś „dosadzić”, oczywiście zgodziliśmy się. Dosiadły się dwie miłe, atrakcyjne Niemki, które delikatnie mówiąc zwróciły naszą uwagę. Pepino natomiast był zainteresowany dziewczyną przy stoliku obok. Znaczącym gestem farbowana blondynka dała znać Pepciowi, aby się przysiadł. Nasz kolega jak struś Pędziwiatr w sekundzie znalazł się obok malowanej lali. My z Jorgusiem próbowaliśmy porozumiewać się z naszymi współbiesiadniczkami językiem Goethego, ale ja szybko przeszedłem na mój słaby, jeszcze wtedy angielski, a Jorguś pozostał przy dwóch słowach jakie znał po niemiecku - Ja i Gut, czasem jeszcze wtrącił jawohl lub volkswagen. Tańce jakoś nam wychodziły, dziewczyny umówiły się na następny dancing. Pepino natomiast nas zadziwił. Zamówił kolację dla siebie i wybranki.

Jorguś dyskretnie dał znak naszemu gentlemanowi. Wyszliśmy na chwilę na świeże powietrze, ale ono widać nie wystarczyło Pepciowi, gdyż nie dał się przekonać, że jego blond piękność jest raczej zainteresowana zawartością jego portfela. Chociaż staliśmy w lekkiej bryzie jego twarz była nadzwyczaj blada, widać krew siłami grawitacji zeszła mu do członków niżej położonych.

Następne dwa dni upłynęły pod znakiem plaży i siatkówki, którą ja uwielbiałem. Sobota, idziemy na dancing. Zjawiają się nasze kulturalne Niemki. Pepino też nie został sam. Jego Marilyn Monroe przyszła w szpilkach wyższych niż szczyty Karpat. Usiedliśmy przy sąsiednich stolikach. Nasze Niemki też zauważyły, że z Pepinem coś jest nie tak. W dwudziestoletnim organizmie zaczęły buzować hormony. Widać było, że nasz kompan jest nieprzyzwoicie zainteresowany swoją księżniczką z Karpat, która zamawiała niezliczone ilości drinków, znacząco mrugając przy tym do kelnera, który z pewnością kolaborował z karpacką Merilyn, narażając naszego donżuana na nielichy wydatek. W pewnym momencie Pepino wychodzi do toalety, my za nim próbujemy jeszcze raz ostudzić jego zapał, ale widocznie zwierzęca chuć była silniejsza. Nasz donżuan twierdził, że właśnie umawia się na upojną noc. Rzeczywiście około pierwszej w nocy wychodzą z księżniczką. My za nimi jak agenci securitate. Okazało się że nasz rycerz odprowadzał lubą na trolejbus. Obserwowaliśmy z daleka scenę: ona wsiada, jeszcze tylko krótki pocałunek i w momencie kiedy drzwi zaczęły się zamykać „Merilyn” wprawnym ruchem wyciągnęła rycerzowi paczkę Marlboro, którą zwykł nosić w kieszonce koszulki. Wracał rycerz ze skruszoną kopią, nie miał już złudzeń i... pieniędzy, za to wypieków mógłby mu pozazdrościć niejeden cukiernik…

Następne dwa dni naszemu Romeo upłynęły na diecie (brak pieniędzy). Pił tylko wodę. Po tym czasie ulitowałem się i przyniosłem rano kurczaka z rusztu. Pepino nawet nie pytał czy to dla niego. Miałem wtedy psa rasy bokser, ale nawet on kiedy był po bardzo długim spacerze tak szybko nie zjadał obiadu.

Nasz Romeo nieco się uspokoił, ale nie zaprzestał poszukiwań. Hormony grały jeszcze mocniej. Któregoś wieczora zauważyliśmy grupkę dzieci, które zaglądały do okien pobliskiego domku. Pogoniliśmy podglądaczy, lecz nękani ciekawością sami zajrzeliśmy w okienko, a tam Pepino i Jiżinka wychowawczyni słowackiej koloni i wcale nie czytali opowiadań z mchu i paproci.

Nasze Niemki chciały, ku naszemu zadowoleniu, zakończyć pobyt na rumuńskim wybrzeżu mocnym akcentem. Zaraz po pożegnalnej kolacji zaprosiły mnie i Jorgusia na następny wieczór na herbatkę do pokoju hotelowego. Niestety właśnie tego dnia wyjechałem na tenisowe zakupy do Konstancy. W tych latach królem międzynarodowych kortów był Rumun Ilie Nastase. Całą Rumunię ogarnęła euforia, a w sklepach pojawiły się markowe rakiety tenisowe, piłki, koszulki.

Konstanca założona przez kolonistów greckich w IV w. n.e. licząca ponad 300tys. mieszkańców jest także największym portem rumuńskim nad Morzem Czarnym z najsłynniejszym kąpieliskiem morskim Mamaia z plażą długości 8 km. Połączona kanałem z Dunajem leży na skrzyżowaniu szlaków żeglugowych zarówno morskich jak i śródlądowych . Reprezentacyjnym miejscem Konstancy jest Plac Owidiusza, na którym odbywają się wszelkie ważne uroczystości. W Konstancy znajduje się największe akwarium w tej części Europy, z ogromną ilością morskiej fauny i flory. Niedaleko w Delfinarium możemy podziwiać w różnych wodnych ewolucjach te piękne morskie ssaki.

Na „przyjęciu hotelowym” zastąpił mnie Pepino. Pepino i Jorguś weszli po zewnętrznych schodach (hotel był galeriowcem), po cichutku na paluszkach jak miś Yogi, żeby nie zbudzić nikogo z niemieckiej wycieczki. Weszli do pokoju, porozumiewawcze spojrzenia, cicha muzyczka łyk szampana, wesołe kwilenie po niemieckuuu... Widoczne muzyka, albo kwilenie nie było dostatecznie ciche bo nagle w drzwiach pojawiła się wielka postać. Rodzic w krótkich skórzanych spodniach bez paska. Pasek trzymał w rękach. Gość był większy nie tylko od misia Yogi, ale nawet od Brunatnego niedźwiedzia z Karpat. Myśleli przez sekundę, że to jakieś jasełka, jakaś aranżacja wybujałej erotycznej fantazji młodych Niemek, wyuzdana gierka. Może hrabia Dracula przybył z Transylwanii, ale... język okrzyków nie był językiem rumuńskim. Język, który słyszeli był im znany z filmów wojennych tak często goszczących wtedy na ekranach naszych telewizorów. Jeszcze raz usłyszeli raus i domyślili się w mgnieniu oka, że trzeba szybko opuścić „lokal”. Szykowało się na blitzkrieg. Szybkość i sposób opuszczania pokoju był trochę wymuszony, Pepino skoczył nawet z klatki schodowej, aby było szybciej. Przez chwilę po lądowaniu wył jak kojot. Nie mógł się podnieść, gdyż ból pięt nie pozwalał mu wstać, ale widząc ciemną wielką postać wymachującą paskiem i Jorgusia, jak podtrzymując spodnie w pasie szybko zbiega po schodach, jakby były ruchome, a on jeszcze biegł zgodnie z ruchem stopni, szybko się pozbierał. Utykając pobiegł przed siebie, jak Bronisław Malinowski. Rozglądając się panicznie, pokonywał w rozdartych spodniach następne przeszkody.

Z dala w księżycowej poświacie majaczyła jeszcze postać w obszernych, krótkich, skórzanych spodniach wymachująca paskiem. Może to był jednak Dracula...? Do Polski wróciliśmy cali i zdrowi, pełni wrażeń i przygód.

Napisał Krzysztof Wełdziński
 
Dodaj link do:www.wykop.plwww.facebook.com

Komentarze

Redakcja portalu Kepnianie.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.
MENU:
WAŻNE:
KONTAKT
tel.: 785 210 310
e-mail: kontakt@kepnianie.pl
REKLAMA:
Sprawdź naszą ofertę:
Reklama